40 lat temu, w czasie pierwszej tury I Krajowego Zjazdu Delegatów NSZZ „Solidarność”, nieoczekiwanie przyjęto „Posłanie do ludzi pracy Europy Wschodniej”. Inicjatorem dokumentu był Henryk Siciński – nieznany szerzej delegat z ziemi kaliskiej.
Wschodnioniemiecki reżim długo chełpił się, że w kraju nie ma nastrojów wywrotowych. Dysydenci nie mieli łatwego życia, ale uparcie podkopywali komunistyczną dyktaturę.
Ruch dysydencki (opozycyjny) na Słowacji w latach komunizmu posiadał swoją regionalną specyfikę i znacząco różnił się od czeskiej opozycji politycznej.
Solidarność w znacznie większym stopniu, aniżeli sądzimy, już w 1981 r. wpływała na zmiany społeczno-polityczne w Związku Sowieckim. W ocenie ukraińskiego KGB pod wpływem Solidarności szerzyły się nastroje antysowieckie i powstawały inicjatywy tworzenia niezależnych związków zawodowych.
Wściekłość komunistycznych władz oraz nadzieja w szeregach ich przeciwników – takie reakcje wywołało w ówczesnej Czechosłowacji powstanie Solidarności oraz sformułowane na jej I Krajowym Zjeździe „Posłanie do ludzi pracy Europy Wschodniej”.
„Zamiast protestować, załóżcie własną partię. Co prawda traficie do więzienia, ale wszystko wskazuje na to, że nie będziecie długo siedzieć” – zauważył wiosną 1988 r. po wykładzie o polskiej Solidarności wygłoszonym w Collegium Bibó w Budapeszcie profesor Wacław Felczak – legendarny kurier tatrzański.
Kulminacją społecznej mobilizacji narodów bałtyckich był Łańcuch Bałtycki. 23 sierpnia 1989 r. około dwóch milionów Litwinów, Łotyszy i Estończyków połączyło się w żywym łańcuchu od Wilna do Tallina, by potępić pakt Ribbentrop-Mołotow i zademonstrować dążenia niepodległościowe.
Zbigniew Brzeziński niegdyś powiedział, że „Bez Ukrainy Rosja przestanie być imperium”. Dlatego w czasach sowieckich Kreml robił wszystko, aby utrzymać ową zbuntowaną prowincję w orbicie swojego wpływu. Powstanie „Solidarności” w Polsce dawało nadzieję działaczom ukraińskiej opozycji pragnącej wydostać się spod kontroli Moskwy.
Na początku listopada 1989 r. wielu Czechów i Słowaków przyjechało do Wrocławia, by zasmakować polskiej wolności. Dwa tygodnie później wybuchła aksamitna rewolucja.
Na początku listopada 1989 r. wielu Czechów i Słowaków przyjechało do Wrocławia, by zasmakować polskiej wolności. Dwa tygodnie później wybuchła aksamitna rewolucja.