Europejska Solidarność
40 lat temu, w czasie pierwszej tury I Krajowego Zjazdu Delegatów NSZZ „Solidarność”, nieoczekiwanie przyjęto „Posłanie do ludzi pracy Europy Wschodniej”. Inicjatorem dokumentu był Henryk Siciński – nieznany szerzej delegat z ziemi kaliskiej.
2021-11-04
Tekst Posłania, dzisiaj uważany za symboliczny, jest jednocześnie niedoceniany. Miał jednak istotne znaczenie. Wbrew temu, co może nam się wydawać, był to głos słyszalny w Europie. Może nie tak, jak chcieliby tego działacze Solidarności – bowiem znacznie głośniejsze od treści samego Posłania stały się masówki, które miały go krytykować – ale jednak słyszalny…
Enklawa wolności
Autorzy pisali między innymi: „…jesteśmy autentyczną, 10-milionową organizacją pracowników, powołaną w wyniku robotniczych strajków. Naszym celem jest walka o poprawę bytu wszystkich ludzi pracy. Popieramy tych z was, którzy zdecydowali się wejść na trudną drogę walki o wolny ruch związkowy”.
Jednak Solidarność nie była tylko związkiem zawodowym, a Posłanie nie odnosiło się jedynie do poparcia dla wolnych ruchów związkowych. Pierwotny tekst przygotował H. Siciński, ale ostateczną wersję redagowali Jan Lityński i Bogusław Śliwa. Każde zdanie było precyzyjnie przemyślane, by nie przekraczać granic i nie wychodzić formalnie poza formułę troski o ludzi pracy. Już samo to uderzało w komunistyczną władzę, która przecież przedstawiała się jako „ludowa” i „robotnicza”. Ale w istocie Posłanie było informacją o liczącej 10 milionów ludzi enklawie wolności w sercu czerwonego imperium i wyrazem nadziei, że podobne sfery niezależne od komunistycznej władzy będą powstawać albo się wzmacniać w innych państwach sowieckiego imperium.
Można więc traktować „Posłanie do ludzi pracy Europy Wschodniej” jako wezwanie do europejskiej solidarności przeciw „imperium zła”, w którym istnienie niezależnego związku w PRL było dowodem, że niemożliwe – jest możliwe…
Furia Breżniewa
Dobrze rozumieli to komuniści, nie tylko w Warszawie i na Kremlu, ale także w innych „demoludach”. Aparatczycy komunistyczni nad Wisłą uważali, że uchwały podejmowane w czasie I tury zjazdu – w tym oczywiście Posłanie – były dowodem, że w związku zaczęły dominować „awanturnicze” tendencje, czyli środowiska związane z opozycją polityczną. Straszyli, że tego typu sytuacja „oznacza kierunek na konfrontację grożącą rozlewem krwi”. Leonid Breżniew podkreślał, że autorzy Posłania „chcieliby posiać zamęt w krajach socjalistycznych, zdopingować grupki różnego rodzaju odszczepieńców”.
Zagrożenie zostało uznane za poważne, skoro przeciw dokumentowi oficjalnie protestowali dyplomaci niektórych państw bloku wschodniego, a w wielu państwach – w tym w Związku Sowieckim – organizowano masówki, które go potępiały. Komuniści w bloku wschodnim chcieli zakrzyczeć polskie wezwanie, zakłamać jego treść, zohydzić autorów i stojącą za nimi Solidarność.
Myliłby się jednak ten, kto by sądził, że tylko komuniści negatywnie zareagowali na przyjęte Posłanie. Także część działaczy Solidarności oceniała je krytycznie. Jacek Kuroń uznał, że było to „niepotrzebne drażnienie niedźwiedzia”. Podobnie uważali dyplomaci brytyjscy czy francuscy, a wtórowała im część komentatorów prasowych ze Stanów Zjednoczonych. Trudno się temu dziwić o tyle, że od końca lat 70. narastało napięcie zimnowojenne.
Program solidarności dla Europy
8 września 1981 r. odczytano w czasie obrad dwa teksty: „Posłanie do narodów, parlamentów i rządów świata” i „Posłanie do ludzi pracy Europy Wschodniej”. Potem rozgorzała dyskusja, w czasie której kluczowe było wystąpienie Andrzeja Gwiazdy, mówiącego między innymi: „Były czytane dwa teksty uchwał. Jeden spotkał się z aplauzem i proponuję, żeby nie przedłużać sprawy i natychmiast go przegłosować, bo tutaj dyskusji nie będzie”. Po kilku kolejnych głosach prowadzący obrady Jerzy Buzek zarządził głosowanie, w którym „uchwałę przyjęto zdecydowaną większością głosów”.
Celnie ocenił znaczenie dokumentu Anthony Kemp-Welsch, stwierdzając, że 8 września 1981 r. „zaproponowano sąsiednim narodom program solidarności”.
* Dr hab. Filip Musiał, dyrektor Oddziału IPN w Krakowie