Sprawa strzałów, które padły podczas pacyfikacji strajków w kopalniach Wujek oraz Manifest Lipcowy, mogła zostać rozpatrzona przez sąd dopiero po przemianach, które nastąpiły po 1989 r.
Leonard Stankiewicz, fotoreporter śląskiej prasy rano 16 grudnia 1981 r. znalazł się pod bramą główną kop. „Wujek”. Kiedy milicja i wojsko zaczęli rozpędzać gromadzący się tam tłum, wraz z uciekającymi schronił się w prywatnym mieszkaniu, w bloku stojącym naprzeciwko kopalni. Zrobił z niego kilka zdjęć przedstawiających scenę burzenia przez czołg muru oraz wejścia przez wyłom milicji do kopalni. Następnego dnia fotografował ludzi stojących przy krzyżu upamiętniającym zastrzelonych górników.
Eksperci i świadkowie będą debatować o tym, jaki wpływ miała Solidarność na inne kraje Europy Wschodniej.
Teren KWK „Wujek” otoczyły siły milicyjno-wojskowe: blisko półtora tysiąca milicjantów, 760 żołnierzy, 44 opancerzone wozy bojowe, 22 czołgi i kilka armatek wodnych.
Na teren kopalni przybyli: jej dyrektor Maciej Zaremba, zastępca szefa Wojewódzkiego Sztabu Wojskowego płk Piotr Gębka, płk Czesław Piekarski i wiceprezydent Katowic Jerzy Cyran. Górnicy spotkali się z nimi między szatnią szafkową a łańcuszkową. Jeden z oficerów zaczął przemawiać, przekonując, że strajk nie ma sensu, bo to ostatnia kopalnia, która strajkuje. W odpowiedzi górnicy zaśpiewali hymn państwowy. Zażądali natychmiastowego zniesienia stanu wojennego i uwolnienia wszystkich aresztowanych działaczy NSZZ „Solidarność”. Przedstawiciele władz dali załodze godzinę na przerwanie strajku i opuszczenie kopalni. Górnicy odpowiedzieli, że jeśli na kopalnię wejdzie wojsko, nie będą stawiać oporu.