Serwis poświęcony

40 rocznicy

powstania Solidarności

Strefa administratora

„Krzyż nigdy nie umiera”

Za oddawanie hołdu zastrzelonym górnikom przez całe lata 80. groziły represje.

Krzyż postawiony przy kopalni Wujek 16 grudnia 1981 r. upamiętniający zabitych tego dnia dziewięciu górników.

zdjęcie: Archiwum Centrum Wolności i Solidarności

2021-12-08

„Krzyż nigdy nie umiera. Siedem stacji krzyża kopalni Wujek” – tak ksiądz Henryk Bolczyk, który od 1980 r. był proboszczem parafii pw. św. Michała Archanioła w Katowicach, zatytułował swoje wspomnienia. Kapłan ten odprawiał we wrześniu 1981 r. rekolekcje ewangelizacyjne dla górników z kopalni Wujek. Wtedy na scenie zakładowego domu kultury pojawił się po raz pierwszy krzyż, który wpisał się w historię nie tylko Śląska, ale też Polski. Ten sam krzyż towarzyszył górnikom z Wujka 29 września 1981 r., w czasie poświęcenia sztandaru zakładowej Solidarności, czy w dniu św. Barbary, tuż przed stanem wojennym.

Gdy w kopalni wybuchł strajk w obronie przewodniczącego związku Jana Ludwiczaka i do górników przychodził ks. Henryk Bolczyk, który dwukrotnie odprawił Mszę św., a we wtorek 15 grudnia odmawiał ze strajkującymi Różaniec, w łaźni łańcuszkowej również stał krzyż. W końcu, w środę 16 grudnia 1981 r., ten sam krzyż stanął w wyłomie, przez który na teren kopalni wkroczyli zomowcy. Jeszcze tego samego dnia zawisło na nim sześć górniczych lampek, a z czasem dziewięć.
Po krzyżach w Poznaniu i Gdańsku, gdzie komunistyczna władza strzelała do robotników w 1956 i 1970 roku, na mapie Polski pojawił się katowicki krzyż, który bardzo szybko zaczął przeszkadzać władzy. Komunistom nie podobało się, że ludzie przychodzą pod krzyż, modlą się przy nim, zapalają znicze, składają kwiaty i w ten sposób pamiętają o tamtej zbrodni z czwartego dnia stanu wojennego. Dlatego w nocy 27 stycznia 1982 r. nieznani sprawcy wyłamali krzyż i wywieźli go w nieznane miejsce. Co się z nim stało? Tego nie wiadomo do dzisiaj.

Krzyż jednak wrócił na swoje miejsce, choć nie ten sam. O tym, że ktoś sprofanował i skradł krzyż, pierwsi dowiedzieli się ci, którzy skończyli nocną szychtę. Na rannej zmianie podjęto decyzję, że jeżeli krzyż nie stanie na swoim miejscu, to załoga Wujka zastrajkuje. Władza ugięła się i zezwoliła górnikom na wykonanie nowego krzyża. Ten drugi krzyż był o wiele grubszy, bo powstał z dębowych prowadnic szybowych, wzdłuż których porusza się górnicza winda, czyli „szola”. Gdy 3 lutego 1982 r. ruszył proces pracowników kopalni Wujek przed sądem wojskowym, partyjna „Trybuna Robotnicza” drukowała serię tekstów zatytułowanych „Kopalnia »Wujek«: wydarzenia, które poruszyły wszystkich”. W jednym z tekstów padła propozycja, by krzyż przeniesiono na teren kopalni, ponieważ dzięki temu „obcy nie będą mieli do niego dostępu” i „nie będą żerować na tragedii”. Tak się nie stało.

Przez prawie całą dekadę lat 80. co roku organizowano w rocznicę pacyfikacji nielegalne uroczystości, które do dzisiaj, gdy mija 40 lat od tamtej największej tragedii stanu wojennego, wyglądają tak samo. Zawsze zaczynają się Mszą św., a następnie uczestnicy obchodów przechodzą pod krzyż pomnik. Dziś nie wymaga to od nich żadnej odwagi, wówczas za oddanie hołdu zastrzelonym górnikom groziły np. grzywna, internowanie, pobicie, zwolnienie z pracy, areszt. Represje nie wystraszyły jednak ludzi, którzy pojawiali się pod wujkowym krzyżem nie tylko przy okazji rocznic pacyfikacji strajku.

Papież Jan Paweł II również pamiętał o zastrzelonych górnikach i krzyżu. Podczas Mszy św. w 15. rocznicę pacyfikacji kopalni Wujek ks. Henryk Bolczyk wspominał w homilii: „Kiedy wiosną 1984 r. stanąłem z młodzieżą polską na placu Damazego w Watykanie i pozdrowiłem Ojca Świętego od górników kopalni Wujek, byłem zaskoczony natychmiastową i zwięzłą odpowiedzią papieża: »Proszę pozdrowić ode mnie górników i proszę się za mnie pod tym krzyżem pomodlić«”.
W 1991 r. w miejsce tamtego niewielkiego krzyża stanął ponadtrzydziestometrowy krzyż pomnik. W jego ramionach umieszczono tamten niewielki historyczny krzyż.

represje

To również cię zainteresuje