Leonard Stankiewicz, fotoreporter śląskiej prasy rano 16 grudnia 1981 r. znalazł się pod bramą główną kop. „Wujek”. Kiedy milicja i wojsko zaczęli rozpędzać gromadzący się tam tłum, wraz z uciekającymi schronił się w prywatnym mieszkaniu, w bloku stojącym naprzeciwko kopalni. Zrobił z niego kilka zdjęć przedstawiających scenę burzenia przez czołg muru oraz wejścia przez wyłom milicji do kopalni. Następnego dnia fotografował ludzi stojących przy krzyżu upamiętniającym zastrzelonych górników.
Eksperci i świadkowie będą debatować o tym, jaki wpływ miała Solidarność na inne kraje Europy Wschodniej.
Teren KWK „Wujek” otoczyły siły milicyjno-wojskowe: blisko półtora tysiąca milicjantów, 760 żołnierzy, 44 opancerzone wozy bojowe, 22 czołgi i kilka armatek wodnych.
Na teren kopalni przybyli: jej dyrektor Maciej Zaremba, zastępca szefa Wojewódzkiego Sztabu Wojskowego płk Piotr Gębka, płk Czesław Piekarski i wiceprezydent Katowic Jerzy Cyran. Górnicy spotkali się z nimi między szatnią szafkową a łańcuszkową. Jeden z oficerów zaczął przemawiać, przekonując, że strajk nie ma sensu, bo to ostatnia kopalnia, która strajkuje. W odpowiedzi górnicy zaśpiewali hymn państwowy. Zażądali natychmiastowego zniesienia stanu wojennego i uwolnienia wszystkich aresztowanych działaczy NSZZ „Solidarność”. Przedstawiciele władz dali załodze godzinę na przerwanie strajku i opuszczenie kopalni. Górnicy odpowiedzieli, że jeśli na kopalnię wejdzie wojsko, nie będą stawiać oporu.
Rozpoczęła się akcja rozpędzania ludzi zgromadzonych przed bramą główną kopalni z użyciem armatek wodnych, gazów łzawiących i świec dymnych.